Książka jest moim zdaniem dużo lepsza niż film. Czytałam już ją z 5 razy i mam ochotę na kolejny raz :-) Myślę, że ta ekranizacja zatraciła zupełnie sens książki: ot pokazano historię gościa z "lepszych" sfer, który trafia na statek okrutnego kapitana Larsena. Jak dla mnie Larsen w książce jest niezwykle fascynującą postacią (mimo, że ukazaną jako złą i okrutną) - w filmie niestety mocno spłyconą...
Generalnie zupełnie innego aktora widziałabym również w roli Larsena. Jak dla mnie ideałem byłby tu Robert Shaw, chociażby ze względu na rolę Quinta w "Szczękach" :-) I czytając książkę wyobrażenia o Larsenie właśnie szły ku szalonemu Quintowi. Innego aktora po prostu tam nie widzę ;-) Dlatego wolę książkę ;-))) I każdemu ją polecam serdecznie!